Caffe latte

30 Marzec 2012

Mimo potwornego zmęczenia w sobotę, po imprezie, nie mogliśmy pozwolić sobie na długie wylegiwanie w łóżku.

Mieszkanie wyglądało jak po przejściu tornado, a ja obiecałam Karoli, że tuż po śniadaniu przyjedziemy po nią i Jagodę do dziadka i zabierzemy na działkę.

Wstawanie o 7.00 po nieprzespanej nocy nigdy nie należy do przyjemności, ale tym razem było jakoś łatwiej. Może podziałała tak na mnie perspektywa spędzenia dwóch dni na świeżym powietrzu :-)

Mieszkanie ogarnęliśmy szybciej niż zakładałam, bo obydwoje dostaliśmy jakiegoś kopa energetycznego ( nie bardzo wiem skąd ), spakowaliśmy parę najpotrzebniejszych rzeczy plus dzieci i wczesnym popołudniem oddawałam się już mojemu ulubionemu zajęciu na działce. Nawet najgorsza lura z mlekiem wypita na tarasie smakuje tutaj jak najlepsza, najbardziej aromatyczna caffe latte !