Hranolky, Kamieńczyk i nurkowanie, czyli c.d. ferii

07 Luty 2013

Dosyć narzekania :-)

Ok, praktycznie do końca naszego wyjazdu na narty musiałyśmy jeździć do Harrachova, ale dziewczynki nie marudziły, a nawet to dodatkowe 20 minut w samochodzie działało na nie uspokajająco:-)

Każdy dzień zaczynałyśmy od wizyty na basenie, dzięki czemu Jagoda nauczyła się samodzielnie pływać z malutką styropianową deską, bez mojego podtrzymywania!!! Trzy baseny dziennie, to było dla niej absolutne minimum :-) Plus nurkowanie w ciepłym jacuzzi na dworze:-)

Dieta przeszła niestety w tryb typowo wyjazdowy. Dziewczyny na stoku potrafiły zjeść...5 porcji frytek... Ale po powrocie do hotelu grzecznie wsuwały przygotowany przeze mnie obiad, więc nie robiłam scen, tylko grzecznie maszerowałam do baru po kolejną porcję hranolek...

W Szklarskiej zrobiłyśmy sobie natomiast wycieczkę do wodospadu Kamieńczyka. Ostatnie 300 m pod górę, w snowboardowych butach, z Jadźką na sankach było hardcorem, ale udało się, a widok naprawdę był wart tej męczarni :)

A ostatniego dnia-wielka niespodzianka!!! Ruszyły wyciągi na Szrenicę!!! Wycieczka na górę 6-osobowym doppelmayr'em trwała z 15 minut, ale zjazd w dół, mimo zimna i słabej widoczności był REWELACYJNY!